Po kilku godzinach marszu, dotarłem na szczyt Łabowskiej Hali. Na szczycie czekał na mnie widok, który na długo pozostanie w mojej pamięci. Przede mną rozciągała się szeroka panorama gór – na tle nieba wyróżniały się szczyty Beskidu Wyspowego i Gorców, a w dolinach widać było maleńkie wioski. To był moment, w którym poczułem pełnię górskiego spokoju i radości z pokonania trasy.
Zanim udałem się do schroniska, postanowiłem na chwilę usiąść na jednym z kamieni, odpocząć i nacieszyć się ciszą i pięknem otaczającej przyrody. Czułem się jak w sercu gór, z dala od codziennych zmartwień.
Po krótkim odpoczynku udałem się w kierunku schroniska, które znajdowało się na Łabowskiej Hali. Zanim dotarłem do celu, w powietrzu poczułem zapach drewna i świeżo parzonej herbaty, co sprawiło, że serce zaczęło bić szybciej. Schronisko na Łabowskiej Hali jest przytulne, z tradycyjnym górskim klimatem – drewniane ściany, kominek, a do tego ciepła atmosfera, którą tworzą zarówno turyści, jak i gospodarze.
Po przybyciu do schroniska, zamówiłem gorącą herbatę z miodem i zasiadłem przy stole, podziwiając widok z okna. Wokół panował spokój, a w tle słychać było śpiew ptaków i szum wiatru w koronach drzew. Schronisko było pełne turystów, którzy jak ja, zmęczeni wędrówką, odpoczywali po całym dniu. Wszyscy wymieniali się wrażeniami i cieszyli się chwilą relaksu.
Wieczorem zamówiłem ciepły posiłek – tradycyjny górski bigos, który idealnie rozgrzał mnie po całym dniu na szlaku. Potem, przy blasku świec, rozmawiałem z innymi turystami i słuchałem opowieści o górskich wyprawach. Atmosfera w schronisku była naprawdę wyjątkowa, pełna przyjaźni i górskiego ducha. Zanim poszedłem spać, na chwilę wyszedłem na zewnątrz, by podziwiać nocne niebo, pełne gwiazd – cisza i spokój na Łabowskiej Hali były niezastąpione.
Noc spędziłem w schronisku, śpiąc w przytulnym pokoju, otoczony dźwiękami natury. To była prawdziwa górska przygoda, której nie zapomnę przez długi czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz