czwartek, 5 czerwca 2014

Wąwóz Homole | SZCZAWNICA I OKLOCE

Będąc w Szczawnicy jednym z podstawowych punktów do przysłowiowego zaliczenia jest Wąwóz Homole. Z miasteczka należy przetransportować się busem w miejsce gdzie można zacząć swoją podróż w wąwozie.



Wąwóz jest uroczy. Sama świadomość otoczenia z dwóch stron zboczami daje niesamowite wrażenie bliskości z naturą, a wspinaczka do góry rodzi oczekiwanie zdobycia szczytu. Mi w wąwozie przyszła układanka na myśl:

Czy to w górach,
czy to w lesie,
w wąwozie czy nad brzegiem morza,
widzę wszędzie jedną całość,
a przysiadając na chwilę,
ja maluczki gaworze sobie z Bogiem
bawiąc się dwoma kamyczkami.


czwartek, 29 maja 2014

Na Kopiec Kościuszki | Kraków

Ładna pogoda, wolny popołudniowy czas sobotni podsunął mi pomysł na wybranie się w trasę pieszą po okolicznych miejscach. Celem wyprawy pieszej tym razem okazał się Kopiec Kościuszki, trasa wydaje się być interesująca, a dystans przyjemnie męczący.



Pierwszy cel to Błonia Krakowskie. Tam na rozległych połaciach trawy oglądałem jak ludzie bawią się ze swoimi pupilami, puszczają latawce, grają w ringo. Przejście przez pobliski mostek i już znalazłem się u zboczu kopca. Wybrałem trasę dziką, stromą pod górę, gdyż wejście po drodze asfaltowej nie wydawało mi się interesujące. Na zboczu do samego szczytu spotkałem dwie osoby, byłem trochę zdziwiony, że w tak piękny dzień krakowianie nie odwiedzają tego miejsca.

Przy okazji wejścia podziwiałem piękno natury, porośnięte zbocza lasami, łąkami, na uboczu nawet jakieś gospodarstwo domowe. Można pozazdrościć lokalizacji, blisko Kraków, prawie, że a na kopcu wchodzimy w inny świat, tak jakbyśmy byli gdzieś w beskidzkich górkach. Na samej górze uraczyłem się wspaniałym widokiem Krakowa niemalże z lotu ptaka, piękna panorama zrekompensowała mi trud wejścia na tą górkę. Sporo turystów okazało się, że przyjechało na rowerach albo nawet samochodem gdyż do samej fortecy znajdującej się na kopcu prowadzi droga. W zabytkowej budowli siedzibę swą znalazło radio Rmf fm, kawiarnia.



Na sam czubek nie wszedłem gdyż opłata wejścia na kilka metrów go góry wydała mi się absurdem i wywołała śmieszek pod nosem. Ludzie wchodzili na 5 minut za opłatą na szczytek kilka metrów wyżej a ja upawałem się wspaniałym widokiem Krakowa z Kopca Kościuszki.

środa, 14 maja 2014

Tuż tuż San Sebastian - San Pedro i przeprawa promowa

Z góry zszedłem, odwiedziłem Lezo , gdzie wypiłem zimnego browara i udałem się do San Pedro czy jakoś tak na przeprawę promową. San Pedro zadziwiło mnie swoimi wąskimi uliczkami, piękną zatoczką, portowym stylem z dawnych czasów, dziećmi bawiącymi się w wodzie w towarzystwie budynków, w których raczej mieszkała biedota. Wiszące nad głowami ręczniki, ubrania przypominały o toczącym się tu życiu, a przeprawa razem z Baskami na drugą stronę spowodowała, że poczułem się jak swój.

Baskowie są ludźmi bardzo przyjaznymi, podobnymi do Polaków, czuć było że jesteśmy ulepieni z tej samej gliny a medaliki na szyi podkreślały ich przywiązanie do wartości przekazanych od przodków. Większości w każdej rodzinie był ktoś związany z rybołówstwem, czy to w fabryce przetwórczej czy przy połowie, a upadek tej gałęzi widniał na ich twarzach.

Prom okazał być się starą łodzią rybacką przerobioną na potrzeby transportu na drugą stronę, a z tego co udało mi się dowiedzieć w najbliższej okolicy nie było żadnej innej możliwości przedostania się. Przeprawa utkwiła w pamięci

czwartek, 8 maja 2014

Cel San Sebastian - w drodze do Santiago de Compostela

San Sebastian - największe miasto w kraju Bazków należącym do Hiszpani. Moim pierwszym większym celem było właśnie owo San Sebastian. Po długich kilometrach spędzonych wysoko w górach, popołudniem nie marzyłem o niczym innym jak o ujrzeniu znaku "Donostia" czy San Sebastian.



W drodze do tego miasta przechodziłem pasmem górskim u wybrzeży Morza Północnego. Skaliste zbocza porośnięte trawą, pastwiska na których są owce, konie, sady a to wszystko w towarzystwie wspaniałego widoku morza. W górach czas płynął inaczej, widać było dawną działaność człowieka w postaci budowli z kamienia, baszt oraz pasterskich przyczółków. Od czasu do czasu pojawiały sie gospodarstwa, zabudowania domowe, nieliczne, ale zamieszkałe.

Zadziwiły mnie po zejściu z surowego szlaku drogi, lite, grube, szerokie, bardzo dobrej jakości, z jasno wymalowanymi pasami, które zachęcały do przejażdżek motocykowych i samochodowych a wiały grozą dla zwykłych pieszych. Temperatura i topiący się asfalt wydawał się największą przeszkodą, jednak widoki z poza drogi rekompensowały odciski na stopach.

Jest, przyczepa kempingowa z której donosi się dźwięk muzyki, podchodzę pytam coś w rodzaju Ke San Sebastian ... Gość - samotny podróżnik pokazuje na palcach 3 godziny, a z lodówki daje mi zimną puszkę coca coli. Ten gość będzie istniał w moich wspomnieniach ... Ach zimna cola.

sobota, 8 marca 2014

Rzeka Chechło


Chechło zimą


Przez moje miasto przepływa rzeka Chechło. Z tą rzeką wiążą się wiele ciekawych zdarzeń w moim życiu, okoliczności a jej obecność zaznacza się niemal co roku. Obecnie rzeka jest bardziej przewidywalna, gdyż jej uregulowanie wpłynęło pozytywnie na rozlewanie się jej po terenach przybrzeżnych. Okolica rzeki jest porośnięta trawami, bardziej zalesiona niż w innych miejscach miasta, a jaszczurki czy bażanty od czasu do czasu dają znać o sobie.

Zimą Chechło pokrywa się lodem a przechodząc po kładce chciałoby się przejść w górę rzeki po tafli lodu. Przed wiosenne roztopy znacznie podwyższają stan wody, a czasem bywało i tak, że podróż piesza do liceum musiała się odbyć po poręczach z racji zalania kładki wodą.

Wiosna. Na Chechle zauważyłem pływające kaczki. Dwie rodziny przeplatają się nawzajem, młode kaczki uczą się żerowania na rzece a widok przechodniów staje się dla nich czymś normalnym. Kaczki wprowadziły bardzo miły element naturalny rzece, z braku ryb i kaczki są dobre.

Chechło latem

Lato. Piękne trawy, latające owady, pszczoły, ciepło, ptaki to wszytsko wpływa na urok rzeki o tej porze roku. Po letnich burzach, przy intensywnych opadach rzeka rozlewa się w dolinie Chechła a pobliskie domki zaczynają istne fortece z worków z piasku. 

Chechło wciąż żyje własnym życiem, mimo stosów odpadów, zabudowy, czy hałasów wdzierających się w dolinkę z coraz większym impetem. Tak, Chrzanów ma rzeczkę, moją i innych rzeke Chechło.