czwartek, 8 maja 2014

Cel San Sebastian - w drodze do Santiago de Compostela

San Sebastian - największe miasto w kraju Bazków należącym do Hiszpani. Moim pierwszym większym celem było właśnie owo San Sebastian. Po długich kilometrach spędzonych wysoko w górach, popołudniem nie marzyłem o niczym innym jak o ujrzeniu znaku "Donostia" czy San Sebastian.



W drodze do tego miasta przechodziłem pasmem górskim u wybrzeży Morza Północnego. Skaliste zbocza porośnięte trawą, pastwiska na których są owce, konie, sady a to wszystko w towarzystwie wspaniałego widoku morza. W górach czas płynął inaczej, widać było dawną działaność człowieka w postaci budowli z kamienia, baszt oraz pasterskich przyczółków. Od czasu do czasu pojawiały sie gospodarstwa, zabudowania domowe, nieliczne, ale zamieszkałe.

Zadziwiły mnie po zejściu z surowego szlaku drogi, lite, grube, szerokie, bardzo dobrej jakości, z jasno wymalowanymi pasami, które zachęcały do przejażdżek motocykowych i samochodowych a wiały grozą dla zwykłych pieszych. Temperatura i topiący się asfalt wydawał się największą przeszkodą, jednak widoki z poza drogi rekompensowały odciski na stopach.

Jest, przyczepa kempingowa z której donosi się dźwięk muzyki, podchodzę pytam coś w rodzaju Ke San Sebastian ... Gość - samotny podróżnik pokazuje na palcach 3 godziny, a z lodówki daje mi zimną puszkę coca coli. Ten gość będzie istniał w moich wspomnieniach ... Ach zimna cola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz